Koń mi robił za kołyskę (2007)

Koń mi robił za kołyskę  PIW 2007

To zbiór jeździeckich przygód i anegdot we wspomnieniach przeszło czterdziestu znanych artystów, sportowców, także byłej minister sprawiedliwości, mistrzyni świata w boksie oraz najznakomitszych specjalistów przygotowujących aktorów do scen w siodle, a konie do poruszania się przed kamerą.

Recenzja z portalu http://rynek-ksiazki.pl

Przed czterema laty tenże autor, potomek cenionej rodziny dziennikarskiej rodem z „Expresssu Wieczornego”, operujący zarówno aparatem fotograficznym jak i piórem (czytaj klawiaturą komputera), opublikował książkę pt. „Koń to jest ktoś”. Obecny tom stanowi jej egzemplifikację. To znaczy przynosi ciąg dalszy hippicznych perypetii naszych artystów. Maryla Rodowicz przypomina romans z Danielem Olbrychskim sprzed ponad trzech dekad rozgrywający się w scenerii rajdu konnego z Drohiczyna do Warszawy, Paulina Holtz przyznaje, że po raz pierwszy dosiadła wierzchowca za karę, Ewa Szykulska z rozrzewnieniem opowiada o przejażdżce trójką po zamarzniętym Bajkale, Mateusz Damięcki chwali się, że ścinał w galopie arbuzy, zaś Anna Nehrebecka ujawnia kulisy realizacji sekwencji swej podroży linijką w „Rodzinie Połanieckich”. Otóż z uwagi na niesfornego rumaka do dyszla zaprzęgnięto… czterech mężczyzn, a kamera pokazywała aktorkę z lejcami w dłoniach. Mniej szczęścia miała Irena Karel. Otóż w enerdowsko-polskiej koprodukcji science fiction pt. „Sygnały MMXX” grała kapitana statku kosmicznego. „kto by pomyślał, że bohater takiej fabuły może mieć coś wspólnego z końmi. A jednak. Reżyser Gotfried Kolditz włączył do filmu scenę, w której śni mi się, że galopuję brzegiem morza. Specjalnie dla tego ujęcia przenieśliśmy się z Berlina w okolice Łeby, gdzie podobno w okresie II wojny światowej Kolditz stacjonował ze swoją jednostką. (…) Prawie naga kłusowałam w czarnej peruce na oklep. Chyba po trzecim dublu reżyser zaproponował: >>A może by tak szybciej< Normal 0 21 false false false MicrosoftInternetExplorer4 <![endif]-->Ruszyłam galopem. Koń się zdenerwował i poniósł, a masztalerze nie zdołali go zatrzymać. Kiedy zmęczony wreszcie stanął chciałam zeskoczyć przerzucając nogę przez koński łeb. W tym momencie strzelił z zadu i nie było najmniejszych szans bym wylądowała na >>czterech Łapach<