moje FOTOMIGAWKI z prl (2022)

moje FOTOMIGAWKI z prl  FAPA-PRESS, 2022

Wspomnienia słowem skreślone i zdjęciami okraszone.

Życie codzienne, kultura, polityka. Wielkie nazwiska obok postaci nieznanych.

Siermiężny czas PRL w obiektywie fotoreportera pracującego w zawodzie od roku 1977.

 

 

 

 

 

 

O Fotomigawkach:

Ewa BAGŁAJ, pisarka, dziennikarka:

„Fotomigawki” Piotra Dzięciołowskiego to dokumentowanie codzienności PRL w niezwykły sposób, który ma w sobie coś z „Dzienników powojennych” Marii Dąbrowskiej. Chociaż prezentowane zdjęcia powstały u schyłku ustroju socjalistycznego w Polsce, a więc później, niż zapiski słynnej pisarki, to zachowują podobną zdolność uchwycenia tamtej rzeczywistości z perspektywy kogoś o uprzywilejowanym dostępie do ważnych wydarzeń, a zarazem z własnej woli stojącego z boku i wrażliwego na to, czym żyje zwykły człowiek, który miał szczęście lub nieszczęście zmagać się z losem w tym szczególnym czasie. Dla tych, którzy pamiętają schyłek lat siedemdziesiątych i kolejną dekadę, album ten będzie emocjonującą i nostalgiczną podróżą do świata, który przeminął. Młodym te sugestywne fotografie powiedzą więcej niż niekiedy słowa. Poznajemy tu zaledwie ułamek ogromnego archiwum fotograficznego Autora, ale jest to wybór tak skonstruowany, że jak w soczewce obiektywu skupia cały dostępny świat pod właściwym twórcy kątem widzenia.

 Jacek DOMIŃSKI, fotoreporter:

Bardzo ciekawy album. Piotr Dzięciołowski pokazuje nam świat, którego już nie ma. Na zdjęciach nie widać czy to był dobry, czy zły czas. Autor prezentuje migawki, zachowując obiektywizm, przygląda się z życzliwością. Niekiedy jego zdjęcia są ładniejsze niż rzeczywistość, która przecież była siermiężna i szara. Kawał historii pokazany w oszczędny i interesujący sposób.

Grzegorz DZIEMIDOWICZ, dziennikarz i dyplomata, ambasador RP w Egipcie, Sudanie, Grecji:

Autor zaprosił nas w intensywną podróż w czasie. Na tyle krótką, by przywołać pamięć i porównać z rzeczywistością, na tyle zaś wyrazistą, by zmierzyć się z różnymi reakcjami – wzburzeniem, nostalgią, zdziwieniem (to tak wyglądała nasza codzienność? te odcienie szarości?). Poruszająca i prawdziwa wędrówka z refleksją!!!

Maciej FIGURSKI, wieloletni fotoreporter Agencji Fotograficznej FORUM, operator filmowy:

Super uchwycone i zestawione ze sobą zdjęcia, choć w jakimś sensie dramatyczne. Cały Dzięciołowski ze swym prześmiewczym okiem, kolejna – myślę – książka z humorem. Ale nie do końca. To historia przez duże „H”. Dobre to, bardzo dobre, dla mnie zaskakujące. Ile mogłem mieć lat, gdy powstawały pierwsze z tych zdjęć? Trzy, cztery? Wiedziałem, że są kolejki czy stan wojenny, ale w tym albumie odnajduję wiele nieznanych mi faktów. Piękne historyczne zdjęcia okraszone odpowiednim komentarzem. I też Piotrkowe migawki: pierwszomajowy transparent z nazwiskami dozorców, wraki, gaśnica czy śpiący żołnierz przy palącym się szybie naftowym... Majstersztyk jego widzenia. Dla mnie nauka historii z fantastycznymi didaskaliami i fotografiami. Chętnie widziałbym tę książkę w szkole. Mój 15-letni syn Hubert na pewno wyniósłby z niej więcej niż z klasycznego podręcznika współczesnej historii. Znakomita pozycja.

Michał MROZIŃSKI, korespondent Agence France-Presse w Polsce w latach 1980-2016:

Z wrażliwością i doskonałym zmysłem obserwacyjnym Piotr Dzięciołowski zatrzymał w kadrze sytuacje, klimaty i ludzkie nastroje z siermiężnych czasów PRL-u. Odżywają w pamięci tych, którzy je znali. Trochę dziwią, a trochę śmieszą młodsze pokolenie. Jako reporter prasowy, miał szczęście obserwować z bliska i utrwalić na zdjęciach historyczne wydarzenia z lat 1980-81, dramaty i absurdy stanu wojennego, przełom roku 1989. Z żywym zainteresowaniem obejrzałem i przeczytałem to, co skromnie zatytułował FOTOMIGAWKI.

Witold Jarosław SZULECKI, dziennikarz, fotoreporter:

Autor sam nie docenia  swego dzieła. Zatytułował je skromnie „moje Fotomigawki z prl”. Tymczasem jest to krwisty obraz minionych czasów, bystro dostrzeżonych i z humorem opisanych. W sumie ważna publikacja teraz, gdy przeszłość jest pokazywana zwykle wybiórczo. Było różnie i zostało to śmiało pokazane. Dobrym pomysłem jest umieszczenie kalendarium. Brawo Piotrze.

Przemysław WIERZCHOWSKI – artysta fotografik, jeden z naszych najznakomitszych fotoreporterów prasowych:

Moje Fotomigawki z prl  Piotra Dzięciołowskiego to podróż sentymentalna .....po czasach słusznie minionych... wspaniały dokument szarej rzeczywistości... bardzo dobre zdjęcia okraszone osobistymi opisami Piotra podpowiadają nam, że warto cofnąć się do PRL-u i zderzyć go z dzisiejszą rzeczywistością . Z całego serca polecam....

Stefan ZUBCZEWSKI fotoreporter, Honorowy Prezes Klubu Fotografii Prasowej SDP (Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich)
Recenzja na łamach Foto-Kuriera

Marek RUDNICKI – dziennikarz:

Z Piotrem Dzięciołowskim znamy się dłużej, niż (formalnie) istniała Polska Rzeczpospolita Ludowa. Przywołuję ten państwowy twór, bo właśnie dostaliśmy z Czcigodną od Dzięcioła jego książkę – a właściwie obszerny album fotograficzny – zatytułowaną „Moje Fotomigawki z PRL”. Mówiąc najkrócej – to się ogląda, a nawet nie tylko ogląda, lecz także czyta, bo Piotr jest jak najbardziej piśmienny i od kiedy tylko pamiętam – zawsze łączył obraz ze słowem i odwrotnie. Mówiąc nieco dłużej zaś – jest to bardzo ciekawy zdjęciowy przegląd rozmaitych zdarzeń z dwóch ostatnich dekad istnienia PRL, począwszy od tych zwyczajnych, codziennych, z pozoru wręcz błahych, po te najbardziej oficjalne czy też najważniejsze dla losów państwa, przy czym w przypadku jednych i drugich autor zwykle stał w całkiem innym miejscu niż kamery „Dziennika Telewizyjnego”, dzięki czemu widział – a teraz my razem z nim – dużo więcej, niż ówcześni telewidzowie.

Utarło się przekonanie, że takie zbiory zdjęć są bezcennym przekazem dla kolejnych generacji. W dłuższej perspektywie niewątpliwie tak, choć sądzę, że to, co pokazuje Piotr, najchętniej obejrzą ci, którzy w PRL żyli, pracowali w nim, dorastali. Sam nawet znalazłem elementy własnego życiorysu, na zdjęciu zrobionym tuż po wypadku samochodowym, w którym kiedyś wspólnie z Dzięciołem uczestniczyliśmy – nie z własnej winy, dodam, żeby nie było – pod Fromborkiem.

Książka – notabene  świetnie wydana – wyszła co prawda w zeszłym roku, ale pewnie ją jeszcze gdzieś odnajdziecie. A w niej, w taki czy inny sposób, siebie z tamtych lat.